Godzina i piętnaście minut, to dużo czy mało? Odpowiedź dla każdego z Was może być różnoraka, gdyż zależy ona od kontekstu pytania. A co, jeżeli jest to średni czas korzystania z różnego rodzaju ekranów przez dzieci do 6 roku życia? Wliczając również te, które nie ukończyły pierwszego roku życia. Czas wpatrywania oczu w ekrany szokuje, lecz w dzisiejszych czasach istnieje przyzwolenie społeczne, bo przecież “każdy korzysta z technologii, nie można być zacofanym”. Badania “Brzdąc w sieci” przeprowadzone przez Akademię Pedagogiki Specjalnej w Warszawie jasno wskazują, że aż 75% dzieci w wieku niemowlęcym, przedszkolnym i wczesnoszkolnym korzysta z urządzeń elektronicznych z otwartym dostępem do internetu, często bez kontroli.
Ekrany w obecnych czasach zastępują dziecku zarówno telewizję, książkę, jak i kartkę papieru, na której jeszcze kilka lat temu to samo dziecko namalowałoby swój obiekt marzeń. Bezsprzecznym jest to, że nowoczesna technologia ma tak samo wielką listę negatywnych, jak i pozytywnych oddziaływań na życie i rozwój małego człowieka. Jedynie w rękach rodziców, dziadków i starszego rodzeństwa tkwi odpowiedzialność za to, czy dziecko nauczy się mądrze korzystać z technologii, czy da się ogłupiać i sterować wszystkiemu co zobaczy kilkanaście centymetrów od swojej twarzy. Plaga urządzeń elektronicznych jest tak duża, że większość młodych ludzi nie potrafi żyć bez dostępu do internetu, a przecież tak niedawno podwórka osiedlowe cieszyły się obecnością rozradowanych dzieci, dla których największą karą był zakaz wyjścia z kolegami.
Świadomy rodzic XXI wieku powinien zdawać sobie sprawę z tego, jak wielkie zagrożenia tkwią w nielimitowanym dostępie do internetu, a także powinien umieć wykorzystać technologię do rozwijania wszechstronnych zainteresowań dzieci. Mało kto spogląda na ekran telefonu jako na narzędzie mobilizujące do ruchu, a przecież nie tak dawno jedną z najpopularniejszych aktywności było poszukiwanie pokemonów po chodnikach i parkach zatłoczonych miast z aplikacją Pokemon Go. Inną ciekawą aktywnością pośrednio związaną z dostępem do internetu jest popularne obecnie zbieranie kamyczków i udostępnianie znalezionych pomalowanych kamieni na grupach tematycznych. Ta aktywność nie tylko mobilizuje do wyjścia z domu, ale także rozwija kreatywność podczas wytwarzania swoich projektów na kamyczkach. Następną ciekawą propozycją dla rodzica chcącego zmobilizować zarówno siebie, jak i swoje dziecko do aktywności fizycznej jest Geocaching. Polega ona na poszukiwaniu stworzonych przez innych użytkowników skrytek,
o których istnieniu nie mamy pojęcia, a wszędzie nas otaczają. Ta aplikacja może być zarówno głównym celem wyjścia z domu, jak
i urozmaiceniem codziennych spacerów, przejażdżek rowerowych czy biegów. Czy pamiętacie klasyczną zabawę w podchody? W dzisiejszych czasach możliwe jest stworzenie własnych podchodów, w formie biegu zadaniowego z pomocą aplikacji Mobile Hunt, gdzie po dotarciu do miejsca zagadki pojawia się ona w telefonie wszystkich biorących udział uczestników. Omówione aplikacje to jedynie niewielki wycinek z dostępnych w internecie wartościowych programów wspierających naturalną potrzebę ruchu.
Jak pokazano powyżej telefon, tablet czy laptop mogą być cudownym źródłem inspiracji wspierających dzieci i rodziców w walce
z siedzącym trybem życia. Należy jednak pamiętać, że w odległej przeszłości dla naszych dzieci istniały setki zabaw podwórkowych, których odkrycie może na długo odciągnąć je od ekranu. Zabawa w berka, poszukiwanie skarbów, podchody, zabawa w chowanego czy wreszcie gra w gumę lub palanta – brzmi znajomo? Przez wiele lat dzieci wymyślały, ulepszały i bawiły się w setki gier na podwórkach, dzisiaj dalej mogą, trzeba im jedynie umiejętnie otworzyć ten świat dziecięcej wolności.